Wisła i Cracovia spotkały się w teorii po oto, żeby ligowe zaległości nadrobić. W teorii, bo w praktyce wyszło, jakby chcieli raczej ligowe zaległości odbębnić. O spotkaniu w Płocku najwięcej mówią zmiany w okolicach dziewięćdziesiątej minuty gry, gdy przy bezbramkowym wyniku obaj trenerzy zaczęli wpuszczać na boisko… kolejnych obrońców.
Najpierw Mariusz Misiura zastąpił pomocnika stoperem. Stwierdził widocznie, że trzech środkowych obrońców na murawie może nie wystarczyć, żeby powstrzymać szalone ataki Cracovii, więc sięgnął po czwartego – Nemanję Mijuskovicia. Luka Elsner zdecydował, że nie pozostawi tego bez reakcji. Cztery minuty później zdjął najbardziej kreatywnego piłkarza i puścił w bój Dominika Piłę, żeby powstrzymać szalone ataki Wisły Płock.
Obu taktykom umknęło jedno. Że żadnych szalonych ataków w tym meczu nie było.
Ekstraklasa. Wisła — Cracovia, czyli anty mecz piłkarski w Płocku
Na szczęście nam nie umknęło jedno – że gdzieś już to widzieliśmy. Oj widzieliśmy! Sześć lat temu, w listopadzie, odbył się bliźniaczo podobny spektakl. Wisła Płock bezbramkowo zremisowała wtedy z Cracovią, co podsumowaliśmy tak:
„W tym miejscu miała pojawić się relacja z imprezy masowej z udziałem piłkarzy Wisły Płock i Cracovii, ale uznaliśmy, że to nie ma sensu – szkoda naszego i waszego czasu, straciliśmy go już wystarczająco wiele. Ujmijmy to tak – to spotkanie było trochę jak wyjście z psem: było gówno, było sporo czasu na przemyślenia, a poza tym nie działo się absolutnie nic. Łapcie więc noty i zapomnijmy o tym, co się wydarzyło”.
Noty po meczu Wisła – Cracovia. Tekstu nie ma i nie będzie
I, szczerze mówiąc, chciałoby się to po prostu powtórzyć. Możemy udawać, że coś wisiało w powietrzu, bo Dominik Kun trafił w bramkę z szesnastu metrów. Tylko po co się oszukiwać? Formę strzelecką obydwu drużyn najlepiej podsumował strzał Kevina Custovicia, który miał cały czas i miejsce świata, żeby przymierzyć z pola karnego, więc wypierdzielił piłkę osiem metrów nad bramką.
Najgorsze, że zaraz z obu stron usłyszymy, że nie ma się czym przejmować. Bo Wisła nie przegrała dziewiątego meczu z rzędu, bo znowu zachowała czyste konto, bo nadal trzyma się twierdzy Płock. W porządku, ale w trakcie tej imponującej serii Wisła wygrała dwa z dziewięciu spotkań. Wiceliderem jest po części dlatego, że Jagiellonia ma dwa zaległe mecze, a po części przez słabość ligi, bo to musi być słabość, jeśli zespół, który od końcówki września głównie remisuje, plasuje się tak wysoko w stawce, bo nikt nie może mu odjechać.
Cracovia natomiast będzie zadowolona, bo w tym samym okresie wygrała ledwie raz, odpadła z Pucharu Polski i fakt, że po takiej serii złapała cztery punkty w dwóch spotkaniach, pozwala jej kończyć jesień z punktową przynajmniej godnością. Żeby nie było, że czepiamy się tylko Wisły – czwarte miejsce w stawce Cracovii, która od końcówki września wygrała dwa razy, też świadczy o słabości tych, którzy przez tyle tygodni nie zdołali jej dopaść i wyprzedzić.
Niby fajnie, że liga jest wyrównana, lecz trochę mniej przyjemnie robi się, gdy zdajemy sobie sprawę, że grając takie smęty i zamulacze przez parę tygodni wciąż można być w grze o podium mistrzostw Polski.
6
Zmiany:
Legenda
Żółta kartka
Czerwona kartka
Dwie żółte / czerwona kartka
Zdobyte gole
Gole samobójcze
Asysty
Asysty drugiego stopnia
Ocena meczowa
Plus meczu
Minus meczu
Zawodnik zmieniony
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Nie są naiwnym beniaminkiem. Wisła Płock bije rekordy w defensywie!
- Czołowy stoper ligi z Wysp Owczych. Andrias Edmundsson to skała
- Rok Aleksa Haditaghiego w Pogoni Szczecin to sportowa porażka
Artykuł Żart, nie mecz. Wisła i Cracovia odbębniły zaległości byle nie przegrać pochodzi z serwisu weszlo.com.