Zaraz rozbłyśnie pierwsza gwiazdka, podzielimy się opłatkiem, zasiądziemy do stołu i zaczniemy podglądać prezenty upchnięte ciasno pod choinką. Świąteczny okres uświetnią nam klasyki wigilijnego menu, które jedni kochają, a inni próbują jakoś przełknąć. Trochę jak dania serwowane przez naszą Ekstraklasę.
Ta niespecjalnie rozpieszczała kibiców w ostatnich miesiącach, czego efektem jest runda jesienna trwającego sezonu, która przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Takiego rozgardiaszu w ligowej tabeli raczej się nie spodziewaliśmy, ale pewnie nie tylko nas on zaskoczył. Całe szczęście, że w morzu średnich występów pojawiło się kilka naprawdę pozytywnych niespodzianek – było o czym pisać i czym się ekscytować, mimo wszystko.
Były, jak zawsze, punkty mocne i słabe. Trochę jak na wigilijnym stole, który teraz przemieszamy sobie z Ekstraklasą. Jej fanom na Święta zaserwowalibyśmy takie menu.
Spis treści
- Barszcz czerwony z uszkami, czyli Tomas Bobcek
- Zupa grzybowa, czyli Lech Poznań
- Pierogi z kapustą i grzybami, czyli Adrian Siemieniec
- Kapusta z grochem, czyli Widzew Łódź
- Karp, czyli Kamil Grosicki
- Ryba po grecku, czyli sędziowanie
- Śledzie, czyli… nie no, spokojnie
- Sałatka jarzynowa, czyli saga transferowa Marka Papszuna
- Makowiec, czyli Mariusz Misiura i obrona Nafciarzy
- Piernik staropolski, czyli Leszek Ojrzyński
- Kompot z suszu, czyli Legia Warszawa
- Dwunasta potrawa, czyli wybierzcie sobie sami
Barszcz czerwony z uszkami, czyli Tomas Bobcek
Barszcz to król wszystkich stołów, bez niego wigilijna kolacja nie ma najmniejszego sensu. Jeśli go nie podasz, to zapomnij o udanej biesiadzie, prezentach, nie intonuj kolęd. Szkoda czasu, bo i tak nic dobrego z tego nie będzie.
I podobnie byłoby z Lechią Gdańsk, gdyby zabrać jej Tomasa Bobcka – aktualnie najlepszego strzelca w całej Ekstraklasie i napastnika wprost stworzonego do taktyki obranej przez Johna Carvera. Słowak ma już na swoim koncie 13 goli, robi świetne wrażenie, z każdym tygodniem zyskuje na wartości i dzięki jego popisom gdańszczanie już dawno zapomnieli, że za stare grzechy ukarano ich na początku sezonu karą pięciu odjętych punktów. No prawie.
– To napastnik, który oczywiście strzela gole, ale jest tak samo dobry w ofensywie, jak i w defensywie. Bardzo dużo wie na przykład o tym, jak pomóc trenerowi przy stałych fragmentach pod własną bramką – mówił ostatnio w rozmowie z Weszło trener Peter Struhar, który z Bobckiem pracował jeszcze w Rużomberoku. Cała prawda, niezawodny po obu stronach boiska.
Tomas Bobcek daje popis za popisem. „Ma potencjał na Bundesligę” [CZYTAJ WIĘCEJ]

Zupa grzybowa, czyli Lech Poznań
Napisalibyśmy, że to ustępujący mistrz, ale jesień była taka, że nic nie wiadomo. Tak po prawdzie Lech spokojnie może obronić tytuł z ubiegłego sezonu, bo nadal ma jakość, która pozwala mu na poważnie myśleć o ligowym triumfie. I niewielką stratę punktową do zaskakującego lidera z Płocka.
Jest przez to trochę jak zupa grzybowa, która mimo swoich różnorakich wad ma w Polsce wielu wiernych wyznawców. Nie da się jej wyrzucić z wigilijnego menu, każdy ma do niej trochę inne podejście, ale koniec końców wszyscy będą zgodni, że należy się jej jakiś szacunek. Była, jest i pewnie będzie, tak jak naprawdę stabilnie budowany klub z Poznania. Może nie zawsze u szczytu zestawienia, ale w czołówce już jak najbardziej.
Ścisłej czołówce, choć jesienna tabela wprost tego nie oddaje. My byśmy jednak poczekali do końca sezonu, bo coś nam mówi, że warto…
Przywódca mistrzów. Ishak znów był motorem napędowym Lecha [PODSUMOWANIE RUNDY]

Pierogi z kapustą i grzybami, czyli Adrian Siemieniec
Przy okazji meczu Jagiellonii w Holandii, trenera zespołu z Podlasia w ważnej sprawie przycisnął wysłany tam przez nas Szymon Janczyk. Ważnej, czyli kompletnie niezwiązanej z piłką. – Wigilia to jest w ogóle moje święto, jeśli chodzi o kulinaria – przekonywał dziennikarza Weszło Adrian Siemieniec, po chwili wymieniając kolejne ukochane potrawy. Tak wielkiego sympatyka wigilijnego menu nie mogło więc zabraknąć w naszej karcie dań, w której szkoleniowiec Jagi odegra rolę pierogów z kapustą i grzybami.
Prawie wszyscy go lubią i jest jednym z ważniejszych trenerów w Ekstraklasie, więc pasuje jak ulał. Dla niewtajemniczonych może być też sporym zaskoczeniem – jego sympatyczny wygląd i przyjazne usposobienie są swego rodzaju opakowaniem dla inteligentnego i bardzo utalentowanego szkoleniowca. Tu też jest całkiem jak pierogi, które w niepozornej kieszonce z ciasta skrywają wyrazisty farsz.
Wiele osób utrzymuje, że Adrian Siemieniec to jedna z większych nadziei polskiej szkoły trenerskiej na pokazanie się w ligach zachodnich. Potencjalny towar eksportowy. Pozostaje mu więc życzyć takiej zagranicznej rozpoznawalności, jaką mają nasze pierogi.

Kapusta z grochem, czyli Widzew Łódź
Składniki na pozór łączą się tu słabo, ale jak dobrze się przegryzą, dostajemy niezły smakołyk. Ze stałym, sporym potencjałem na „rewolucję”. Taka jest właśnie kapusta z grochem.
W Widzewie zimą będzie się działo sporo, tak jak i sporo działo się latem. Klub funkcjonuje nadal w okresie przejściowym, w którym musi się wyklarować jakaś widoczna strategia jego budowania. Pierwszy plan szybko został zakopany, drugi szybko się rozkręca. Zobaczymy, czy będzie potrzebne jakieś trzecie podejście, czy może jednak wszystko zatrybi już na wiosnę.
Lerager nigdy nie zawodził. „Jestem jak korek, zawsze wypłynę” [SYLWETKA]

Karp, czyli Kamil Grosicki
Opcja wypasiona, nawet jeśli niektórym już się trochę przejadł. Wydaje nam się, że zbyt szybko przyzwyczailiśmy się do niesamowitości Kamila Grosickiego w skali Ekstraklasy, może trochę niesłusznie. Nie będziemy brać żadnej strony w jego całkiem żywym sporze kontraktowym z władzami Pogoni Szczecin, ale jedno jest pewne – 37-latek nadal ma sporo do zaoferowania. Portowcy jako cały zespół zawodzą, on też gra pewnie nieco gorzej niż dotychczas, ale nie przeszkodziło mu to w zaserwowaniu dziesięciu punktów do klasyfikacji kanadyjskiej.
Może więc wielu odwróci się od niego i uzna, że przestał być piłkarzem na poziomie kosmicznym, ale nadal jest to poziom wysoki.
Karp też dla niektórych jest lekko „mulasty”, ale lepiej gdy jest, niż gdy go zabraknie. Bo brak bardzo łatwo będzie odczuć.
Pogoń znów kręciła się wokół Grosickiego. Ostatni raz? [CZYTAJ WIĘCEJ]

Ryba po grecku, czyli sędziowanie
Nie powiemy nic dobrego, ale i poszczędzimy wytykania konkretnych błędów. Tych było całe mnóstwo, lecz stan gry jest taki, że wszyscy się już do nich przyzwyczailiśmy, przez co kłują nas w oczy coraz mniej. Czy powinno tak być? No nie, wypadałoby bić na alarm za każdym razem, gdy sędziowie odwalają konkretną koninę, tyle że… no oni naprawdę są jak taka ryba po grecku.
Powinni się znaleźć na wigilijnym stole, nie ściągniemy ich z niego siłą.
Fanów nie mają, przeciwnicy nie chcą się już z nimi za bardzo ścierać. Wszelkie przepisy są tak pogmatwane, że nie wiadomo, o co w tym wszystkim chodzi.
Jako żywo – ryba po grecku.

Śledzie, czyli… nie no, spokojnie
Korciło, ale śledzikiem jest tak naprawdę cała Ekstraklasa. W sam raz do przegryzienia, na wigilijnym stole idealny dodatek do potraw ważniejszych. Sami powiedzcie – ile razy zdarzało wam się oglądać w tym roku naszą piłkę ligową nie tyle dla samego futbolu, co dla fabuły? Często mecze towarzyszą nam też przy jakichś zadaniach domowych, lecą sobie w tle przez cały weekend i najbardziej przykuwają uwagę wtedy, gdy któryś z komentatorów wydrze się wniebogłosy.
Ekstraklasa to po prostu świetny towarzysz. Kumpel, który dopasuje się do każdej okazji.

Sałatka jarzynowa, czyli saga transferowa Marka Papszuna
Czego w niej nie było… Raz wszystko wydaje się jasne – przenosiny tuż tuż. Za chwilę czerwone światło, nie będzie planowanej prezentacji. Potem przepychanki słowne na konferencjach prasowych i w sieci. W tle cały czas napięta atmosfera i poważne rozmowy. Jedna nawet w KFC gdzieś pomiędzy Warszawą a Częstochową. To wszystko przy zapewnieniach najbardziej zainteresowanego, że nic z tej całej plątaniny nie ma większego wpływu na jego pracę z drużyną czy morale zespołu.
Zapewnieniach, jak się okazało, całkowicie pokrywających się z prawdą, bo Raków na finiszu jesieni wyglądał bardzo dobrze i jedyną skazą na ostatnich występach ekipy spod Jasnej Góry jest porażka w ostatniej ligowej kolejce z Zagłębiem. Przykryta szybko genialnym wynikiem w fazie ligowej Ligi Konferencji.
No i finałem całej tej historii, który wszystkich pozostawia z uśmiechem na ustach. Raków ma nowego, obiecującego trenera. Legia ma wreszcie upatrzonego speca, w którym może pokładać wielkie nadzieje. A Marek Papszun trafił do klubu, o którym marzył od lat. Może ostatecznie wyjdzie wszystkim na dobre.
Szkoła, „Bania u Cygana” i powrót. Momenty Papszuna w Rakowie [CZYTAJ WIĘCEJ]

Makowiec, czyli Mariusz Misiura i obrona Nafciarzy
Dla żony pewnie niezłe ciacho, dla nas – symbol zwartości, jaką cechuje się pod jego wodzą defensywa Wisły Płock. Trener Mariusz Misura sprawił, że na nowo można było uwierzyć w polską myśl szkoleniową, nawet jeśli czasem jego pragmatyzm przyprawia bezstronnych fanów Ekstraklasy o ból głowy. Fakty są jednak takie, że Nafciarze stracili najmniej goli w całej stawce, zimują na szczycie tabeli i dla każdego są rywalem strasznie niewygodnym.
Zasług trzeba upatrywać w pomyśle Mariusza Misiury, który sam kilka razy podkreślał, że osobiście jest fanem futbolu ofensywnego, otwartego, widowiskowego. Ale był gotów nieco przemodelować ideały pod potrzeby Wisły.
Od Realu Madryt do Znicza Pruszków. Czy Mariusz Misiura i jego pomysły podbiją Polskę?
– Mariusz Misiura skonstruował w Płocku bardzo sprawnie funkcjonującą maszynkę do utrudniania rywalom życia – pisaliśmy ostatnio w komentarzu do naszego rankingu, wskazującego największych wygranych ostatnich dwunastu miesięcy. Nie przez przypadek znalazło się tam miejsce dla trenera Misiury.

Piernik staropolski, czyli Leszek Ojrzyński
Stara szkoła, ale w smakowitej formie. Zagłębie Lubin jest pozytywnym zaskoczeniem rundy jesiennej, przez co i Leszek Ojrzyński zyskał drugie życie. Konia z rzędem temu, kto stawiałby go w gronie najlepszych trenerów Ekstraklasy jeszcze dwanaście miesięcy temu. Teraz wypada powiedzieć sobie całkiem poważnie, że jego praca na Dolnym Śląsku przynosi Miedziowym całe mnóstwo korzyści, na czele z miejscem w tabeli po rundzie jesiennej.
Wcześniej było też utrzymanie Zagłębia w Ekstraklasie, więc ten dobry rok 53-letni trener zamyka w naprawdę świetnym humorze. Wydawało się, że prędzej czy później będzie jednym z pierwszych do wypchnięcia z rynku przez nową falę polskich trenerów, lecz trzyma się świetnie.
Piernik też najlepszy okazuje się dopiero na trzeci dzień po podaniu na stół.
Leszek Ojrzyński znów się broni. I atakuje! [CZYTAJ WIĘCEJ]

Kompot z suszu, czyli Legia Warszawa
Składniki niespecjalnie tanie, a smakuje jak woda przeciśnięta przez skarpetkę. O Legii trudno w tym roku powiedzieć coś faktycznie dobrego – naściągała piłkarzy, którzy mieli stanowić o sile całego zespołu i poprowadzić go do mistrzostwa Polski. Osiągnięcia celu nie wyklucza jeszcze matematyka, wszystko jest możliwe. Ale realia są takie, że Wojskowi zimują w strefie spadkowej, a niektóre suszone owoce z ich składu okazały się totalnie niewarte swojej ceny.
Legia w aktualnej formule nie pasuje do ekstraklasowych smakołyków, całkiem jak ten nieszczęsny kompot z suszu.
Rok kończy jednak z nadzieją, którą niesie ze sobą Marek Papszun. Trener, który z całego serca pragnął przejęcia zespołu z Warszawy i najprawdopodobniej da z siebie 200%, żeby tylko wyciągnąć drużynę z największego dołka w historii.

Dwunasta potrawa, czyli wybierzcie sobie sami
Każda rodzina ma jakiś swój świąteczny specjał, który trochę może odstawać od klasycznych dań serwowanych w całej Polsce. W Ekstraklasie jest podobnie – mamy swoje sympatie, antypatie, coś nam leży, a coś nas męczy.
Może macie w swoich domach jakąś potrawę dopasowaną do, dajmy na to, Oskara Pietuszewskiego? On bez wątpienia jest jednym z bardziej wyrazistych dań, jakie serwowała nam Ekstraklasa w ostatnich miesiącach. Podobnie Luis Palma, sporo dobrego można powiedzieć też o ekipie Górnika Zabrze. Długa będzie też lista ciężkostrawnych transferów czy ogólnych zawodów jesieni.
Ale dla każdego ten wybór będzie trochę inny, co niezmiennie pozostaje jedną z najfajniejszych rzeczy w Ekstraklasie.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Jagiellonia i Lech zgarną miliony? Nowe przepisy dały im przewagę
- Pietuszewski blisko transferu! „Pomogą” polscy piłkarze? [NEWS]
- Lider Ekstraklasy ze świątecznym prezentem dla kibiców!
Fot. Newspix
Artykuł Wigilijne menu Ekstraklasy pochodzi z serwisu weszlo.com.