Legia chciała jakiegoś przełamania, miała prawo wierzyć, że nastąpi ono w Lublinie, bo przecież Motor nie należy do ligowych hegemonów. Problem jednak w tym, że Legia też do nich nie należy, co dziś wyraźnie było widać. Dostaliśmy ekstraklasową papkę godną bodaj najmniej prestiżowego, poniedziałkowego terminu. Faule, deczko zawstydzające gole. Pod względem jakości niewiele rzeczy ratowało ten mecz.
Nie spodziewaliśmy się wielkiego widowiska, więc go nam nie dali. Ktoś złośliwy powie, że to nasza wina, bo skoro już nie wymagamy, to trudno, żebyśmy dostawali coś dobrego w zamian. Dobrze o tyle, że trochę się zadziało i uruchomić lawinę kilku wartych odnotowania zdarzeń względnie szybko postanowili goście z Warszawy.
Motor Lublin – Legia Warszawa 1:1. Wojskowi nadal tacy sobie
Akcja pod wezwaniem warszawskich Flipa i Flapa zapewniła im naprawdę mocne wejście w mecz. W brawurowych rolach Kamil Piątkowski i Steve Kapuadi, dzieci we mgle. Żaden, ale to absolutnie żaden z nich nie miał zielonego pojęcia co się dzieje. Panowie byli kompletnie bierni, stali i się przyglądali. Trzeci z negatywnych bohaterów tej sceny – Kacper Tobiasz – stwierdził, że też chce się pokazać i dorzucił swoje trzy grosze taranując Fabio Ronaldo.
Pewnie nawet krzyknął, że jego, ale zupełnie niepotrzebnie. Koledzy i tak by się przecież nie ruszyli. A piłka i tak nie padła jego łupem.
Pochwalmy jednak kogoś, żeby nie było, że tu leci tylko negatywny przekaz – przytomny ten Ronaldo, nie ma co. Czuł, że jest sens powalczyć, wcisnął się przed Tobiasza, trącił piłkę byle jak i wywalczył rzut karny. Miał dziś ogromne zasługi w tym, że mecz zaczął się dla Motoru świetnie.
Legia znów w tarapatach! Motor prowadzi po golu Czubaka z rzutu karnego!
Mecz możecie oglądać w CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cUAHv pic.twitter.com/nICkpXeR2Q
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) December 1, 2025
Wtedy można było nawet pomyśleć, że Legię i nas także czeka w Lublinie „ciekawa” przygoda. Cóż, nie zawiedliśmy się, ale to dlatego, że oba zespoły zagrały piłkę, której można się było po nich spodziewać. Wesołą, nie za często mającą dużo wspólnego z jakością. W jej miejsce dostaliśmy na przykład całkiem dużą liczbę fauli – sporej ich części sędzia Lasyk nawet nie odgwizdywał, bo niby po co?
Motor wcale nie lepszy
I mogłoby się to wszystko zakończyć nawet wielką katastrofą dla Legii, ale Motor też wystawił swoich komediantów. Gol na 1:1 to kwintesencja beznadziei w defensywie. Dobra, po niezłej wrzutce można przegrać główkę z Rajoviciem, to nie jest wielki wstyd, bo napastnik Wojskowych to wielki chłop. Ale potem piłka przeleciała jeszcze dobrych kilka metrów przez pole bramkowe, a gospodarze nic sobie z tego nie robili.
Ostatecznie z bliska gola strzelił Augustyniak i mieliśmy remis.
Jest szybkie wyrównanie! Rafał Augustyniak trafia dla Legii
Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cUAHv pic.twitter.com/9aKID8Koum
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) December 1, 2025
Ten remis utrzymał się już do samego końca, więc zachwycać musieliśmy się nie kolejnymi golami, a tematami pobocznymi. Bliskim samobójem Legii, kiedy ekipę z Warszawy ratowały do spółki słupek i fura szczęścia. Niezbyt zjawiskowym wyprowadzaniem piłki od własnej bramki w wykonaniu piłkarzy Motoru. I Henrique Arreiolem, który na tle całej reszty wyglądał jak ciało obce.
Ale ten Arreiol wyglądał naprawdę dobrze
Późny debiut zaliczył w barwach Legii dwudziestolatek, ale jak już wyszedł na boisko, to nagle mogliśmy zrozumieć, dlaczego warto było na niego czekać. Arreiol maczał palce przy golu dla gości – to po jego dośrodkowaniu z rzutu rożnego asystę zaliczył Rajović. Zmuszenie napastnika Legii do udziału przy golu wymaga nie lada kunsztu, sami przyznacie.
Oprócz tego było jednak sporo innych momentów, w których Arreiol nie pasował nam do obrazu tego spotkania. Zwrotny, sprytny, dobrze czujący się z piłką przy nodze. Czego na boisku nie zrobił, zostawiało w naszej głowie wrażenie, że to fajny piłkarz.
Taki niezbyt na ten moment pasujący do Legii, ale i dający nadzieję na rundę wiosenną. Bo wyglądał świeżo nie tylko pod względem fizycznym, ale i w kwestii jakiegoś boiskowego pomysłu.
Sam jeden jednak Lublina nie zawojował i koniec końców mieliśmy dziś podział punktów, z którego nikt na pewno nie jest zadowolony. Tak na chłopski rozum – bardziej cieszy się pewnie Motor, szczególnie, że w końcówce znów popis dał Rajović. Żal już na tę jego strzelecką niemoc patrzeć, doprawdy. W ostatniej wartej odnotowania akcji meczu napastnik Legii doszedł do świetnego dośrodkowania Żewłakowa i zamiast zachować się jak normalny piłkarz…
Zachował się jak Rajović. Strzelił głową prosto w Brkicia, a dobitka była już tylko kwintesencją jego zawodowego pecha. Jak nie idzie, to nie idzie.
3
Zmiany:
Legenda
Żółta kartka
Czerwona kartka
Dwie żółte / czerwona kartka
Zdobyte gole
Gole samobójcze
Asysty
Asysty drugiego stopnia
Ocena meczowa
Plus meczu
Minus meczu
Zawodnik zmieniony
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Jasne stanowisko Lecha. Chodzi o asystenta
- Co za wyczyn! Rajović przez 1059 minut bez gola z akcji
- Piłkarz Radomiaka oskarżony o gwałt. „Dowody są niejednoznaczne”
Fot. Newspix
Artykuł No i się nie przełamali… Legia tylko remisuje z Motorem pochodzi z serwisu weszlo.com.

Mecz możecie oglądać w CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: