Górnik Zabrze jesienią wykręcił wynik znacznie wykraczający poza minimum przyzwoitości, choć słabsza końcówka nieco stonowała entuzjazm przed rundą wiosenną. Nie zmienia to faktu, że na tę chwilę Michal Gasparik może dumnie wypinać pierś, gdy spojrzy w tabelę.
To artykuł z cyklu naszych podsumowań rundy jesiennej w Ekstraklasie. Codziennie publikujemy teksty o dwóch kolejnych klubach, począwszy od tych zajmujących najniższe miejsca w tabeli.
Nie chodzi bowiem tylko o to, że jego drużyna jest wiceliderem i ma tyle samo punktów, co otwierająca stawkę Wisła Płock. Słowacki trener dobre rezultaty przez większość czasu godził z miłą dla oka grą, a akurat o ten aspekt mogliśmy się na starcie rozgrywek obawiać.
Sam Gasparik mówił przecież latem na Weszło w rozmowie z Jakubem Białkiem: – Piłkarzem byłem bardzo ofensywnym, a trenerem? Najważniejsza jest dla mnie defensywa.
Później dodał, że woli wygrać 1:0 niż 4:3. Jasna deklaracja.
A tymczasem… Górnik przez większość jesieni był jedną z najprzyjemniejszych drużyn do oglądania. Tylko trzy drużyny w całej lidze strzeliły więcej goli niż „defensywni” zabrzanie. Dokładnie tak samo wygląda to w klasyfikacji goli oczekiwanych. W obu przypadkach lepiej wyglądają jedynie Lechia Gdańsk, Radomiak Radom i Zagłębie Lubin.
Ekstraklasa. Podsumowanie jesieni 2025/2026 – Górnik Zabrze
Na taki stan rzeczy wpłynęło kilka czynników. Przede wszystkim Gasparik potrafił z wielu zawodników wydobyć to, co najlepsze.
Przykłady? Pod jego okiem eksplodował Ousmane Sow, mimo że zaczynał od przymusowej pauzy w pierwszych dwóch kolejkach za czerwoną kartkę jeszcze z poprzedniego sezonu. Jak już jednak wrócił do gry, od razu strzelił gola Lechowi Poznań i dalej sprawy szybko się potoczyły.
Senegalczyk na koniec trochę wyhamował. Po dwóch golach i asyście z Legią Warszawa już każdy bacznie zwracał na niego uwagę, obrońcy dawali mu coraz mniej miejsca. Gdyby nie dwie bramki w Pucharze Polski z Lechią, moglibyśmy wręcz uznać końcówkę roku w jego wykonaniu za duży regres. A tak chyba nadal można zakładać, że wiosną będziemy oglądali Sowa, który skutecznie drybluje (najlepszy zawodnik ligi w tym elemencie) i daje konkrety. O ile pozostanie w klubie, z tym w naszych realiach nigdy nie wiadomo.
Gasparik szybko też zorientował się, że najlepszym wariantem na środku ataku będzie Sondre Liseth. Jan Urban i Piotr Gierczak oszczędnie korzystali z jego usług, a jeśli już, ustawiali go w środku pola. Teraz od 5. kolejki jest żelaznym wyborem na środku ataku. Odwdzięczył się sześcioma golami, ale to nie oddaje w pełni jego wkładu w grę zespołu. Norweg gra twardo, nie unika fizycznej walki i często ułatwia życie kolegom z ofensywy.

Sondre Liseth
Słowacki szkoleniowiec napędził również Lukasa Ambrosa. Do tej pory wiedzieliśmy, że to piłkarz utalentowany, o wielkich możliwościach, lecz ciągle miało się poczucie, że na boisku pokazuje zdecydowanie za mało i zbyt nieregularnie. W tym sezonie wyrósł na czołową postać Górnika. Cztery asysty, podobnie jak u Lisetha, nie mówią nam wszystkiego jeśli chodzi o jakość jego gry.
Kryspin Szcześniak miał duże wahania formy, ale i on minione półrocze może sobie zapisać na plus. Koniec końców nie dostał przecież powołania do reprezentacji Polski za ładne oczy i znajomość z Urbanem (w tym przypadku: nie tylko dlatego).
Ci, którzy nie potrzebowali szczególnego podbudowania, nie zostali przez Gasparika uwstecznieni. Mowa tu o Patriku Hellebrandzie, Rafale Janickim czy sprowadzonym z Jagiellonii Jarosławie Kubickim.
Naprawdę wiele rzeczy się tu zgadzało, dlatego do pewnego momentu Górnik fundował nam widowiska takie jak:
- 3:0 z Pogonią Szczecin
- 3:0 z GKS-em Katowice
- 3:1 z Legią Warszawa
- 5:1 z Arką Gdynia
Ekstraklasa. Górnik Zabrze – wydarzenie rundy
Wybór jest dość duży, ale stawiamy na eksplozję formy Ousmane’a Sowa. Górnik na starcie nikogo tym transferem nie powalił. Senegalczyk przychodził zimą z drugiej ligi belgijskiej jako zawodnik rocznikowo 25-letni, bez żadnego doświadczenia na jakimkolwiek najwyższym szczeblu w Europie. Przed Lierse grał w Belgii na trzecim i czwartym froncie, a we Francji na… siódmym.
Od początku jednak było widać, że Sow ma to „coś”, tę naturalną lekkość i swobodę w grze. Wiosną jeszcze rzadko drużyna coś z tego miała. Facet strzelił tylko jednego gola, choć powinien w zasadzie cztery, bo jego xG wynosiło aż 3.81. On jednak radośnie pudłował, co szczególnie bolesne okazało się na otwarciu nowego stadionu GKS-u Katowice, gdy zmarnował wyśmienitą okazję, a Filip Szymczak w doliczonym czasie zapewnił GieKSie zwycięstwo.
Na koniec jeszcze Sow dostał pechową czerwoną kartkę z Koroną Kielce i nowy sezon rozpoczynał ze świadomością, że do grania będzie dopiero od 3. kolejki. Jak już jednak wrócił, to zaczął olśniewać. Gasparik chwilę go „badał”, ale od końcówki sierpnia już ani razu nie usadził na ławce. Przez następne dwa miesiące Sow demolował Ekstraklasę i dopiero potem zwolnił. Kolejni ligowi przeciwnicy analizę Górnika zapewne zaczynali od niego. Jeśli sobie z tym poradzi i wytrzyma zwiększoną presję, latem już nie będzie siły, żeby go zatrzymać.
Górnik wyszperał kolejną ofensywną perełkę. Lawrence Ennali, Kanji Okunuki, Daisuke Yokota czy nawet Taofeek Ismaheel – ta lista robi się coraz dłuższa.

Ousmane Sow
Ekstraklasa. Górnik Zabrze – rozczarowanie rundy
Być może zabrzmi to trochę kuriozalnie, ale skuteczność transferowa w letnim okienku. Górnik jesienią bardzo długo grał świetnie – to prawda. Sprowadzenie Jarosława Kubickiego okazało się strzałem w dziesiątkę – to prawda.
Jeśli jednak przyjrzymy się nieco uważniej, łatwo dostrzeżemy, że poza Kubickim zabrzanie byli mocni dzięki zawodnikom, których już posiadali. Przy Roosevelta dość wyraźnie podkreślali, że większość letnich zakupów przeprowadzili bardzo szybko i sprawnie. Fajnie, tyle że na dziś niewiele z nich pożytku.
Z trzynastu nazwisk oprócz Kubickiego na plusa zasługuje jeszcze Maksym Chłań, który szybko się wkomponował i miał kilka udanych występów. On jednak akurat przyszedł późno, bo dopiero w połowie sierpnia.
Na tej dwójce lista pozytywów de facto się kończy. Wydawało się, że będzie na niej również Marcel Łubik. Chłopak sprawił bardzo korzystne pierwsze wrażenie. Imponowała jego gra nogami. Do tego dobrze wypadał w mediach, gdzie mówił o przywództwie i charyzmie. Problem w tym, że regularnie zawodził w swojej podstawowej roli, czyli bronieniu. Popełniał poważne i kosztowne błędy z Lechem, Arką, Zagłębiem i Radomiakiem, a przy kilku innych bramkach na pewno mógł zrobić więcej, że wspomnimy strzał Wahana Biczachczjana z tego pamiętnego 3:1 z Legią. Nic dziwnego, że na zamknięcie roku szansę w dwumeczu z Lechią (Puchar Polski i Ekstraklasa) dostał Tomasz Loska – też pozyskany latem. I nie wykorzystał jej.

Marcel Łubik
A co poza tym?
- Michal Sacek do dziś nie wyleczył kontuzji, z którą przychodził.
- Theodoros Tsirigotis zaczął sezon jako podstawowy napastnik, ale początku było widać, że to człowiek-chaos. Szybko usiadł na ławce, a na początku września powędrował na wypożyczenie do Polonii Bytom, w której przepadł zupełnie.
- Gabriel Barbosa rozegrał w Ekstraklasie 24 minuty, jest na wylocie z klubu.
- Goh dużo chciał, ale niewiele mu wychodziło. Gdy na koniec roku pograł więcej przez kłopoty kadrowe, zdecydowanie zawiódł.
- Natan Dzięgielewski i Maksymilian Pingot zaliczali epizody. Pingot od początku wystąpił jedynie w Gdańsku i… lepiej do tego nie wracać.
- Roberto Massimo niczym nie zaimponował w swoich sześciu meczach, a później wypadł przez problemy zdrowotne.
- Bastien Donio przyszedł z trzeciej ligi francuskiej i na razie poziomem w niej pozostał.
Dochodzi nam tu jeszcze zakontraktowany z półrocznym wyprzedzeniem Wiktor Nowak, który nawet nie dostał szansy w Górniku i niemal od razu powędrował do Wisły Płock, gdzie jest bardzo ważnym ogniwem.
Ekstraklasa. Górnik Zabrze – największa potrzeba na wiosnę
Czysto sportowo – jakościowe poszerzenie kadry. Słabszy finisz wziął się również z tego, że Michal Gasparik nie mógł wystawić optymalnego tria w środku pola, bo Kubicki i Ambros byli kontuzjowani, a w jednym z meczów za żółte kartki pauzował Hellebrand. Donio z Gohem nie udźwignęli tematu, przez co cała drużyna cierpiała.
Brakuje też głębi składu chociażby na bokach obrony. Dla Erika Janży w praktyce brakuje konkurenta, za to na prawej stronie defensywy od dawna nie ma lidera. Ani Paweł Olkowski, ani Kryspin Szcześniak, ani pożegnany już Matus Kmet na dłuższą metę nie przekonywali na tyle, by ich miejsce w składzie nie podlegało dyskusji.
W ataku w razie absencji Lisetha zostaje niezadowolony z braku minut Zahović (jeden gol jesienią) i nieprzydatny, szykowany do odejścia Barbosa. Tu też potrzeba więcej jakości, jeśli Górnik zamierza walczyć o coś ambitniejszego niż ciepły środek tabeli.
W kwestiach pozapiłkarskich wyzwaniem będzie doprowadzenie wreszcie do prywatyzacji klubu, czyli w praktyce do przejęcia go na dobre przez Lukasa Podolskiego. Najnowsze zapowiedzi ze strony miasta: luty.
– Pieniądze przychodzą, a zaraz znikają. Trochę jak ze spuszczaniem g***a w toalecie. Teraz w Górniku są ludzie, którzy świetnie wykonują swoją pracę, widać ich kompetencje i zaangażowanie. Niestety, poprzednie władze działały chaotycznie, co doprowadziło do obecnych problemów finansowych – jeszcze niedawno ubolewał Poldi.
Z drugiej strony, dopiero co nowe kontrakty podpisali Janża, Janicki i Ambros, więc przed klubem z Roosevelta najwidoczniej rysują się jakieś zachęcające perspektywy…
WSZYSTKIE PODSUMOWANIA RUNDY W EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Raków jesienią skutecznie omijał pułapki
- Zagłębie Lubin. Pozytywne zaskoczenie jesieni w Ekstraklasie
- Radomiak chciałby być jak Jan Grzesik – kiedyś solidny, teraz topowy
- Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą
- Pogoń znów kręciła się wokół Grosickiego. Ostatni raz?
- Motor się trochę zaciął. Bez Czubaka byłoby sporo gorzej
- Arka jest nad kreską, ale Szwarga chce wzmocnień. I słusznie
- Wystrzał Bobcka, spokój Carvera i Lechia wyszła z minusa
- Jesień Piasta Gliwice jak runda Frantiska Placha. Im dalej, tym lepiej
- Widzew, czyli jak przejść przez rundę na barkach Bergiera…
- Gdyby nie liczby Nowaka, z przodu byłaby padaka
- Symbolem jesieni Bruk-Betu jest Andrzej Trubeha
- Gniew, wstyd i bezradność. Koszmar Legii Dariusza Mioduskiego
- Pietuszewski rozpalił Jagiellonię. 17‑latek zasypał dziury po gwiazdach
Fot. Newspix
Artykuł Trener defensywny stworzył ofensywnego Górnika Zabrze pochodzi z serwisu weszlo.com.