Ten tekst miał już napisany inny wstęp – mianowicie taki, że Zagłębie zagrało bardzo, bardzo słabo, myślami jest już przy wigilijnym stole, a ma przecież jeszcze jeden mecz poza dzisiejszym. No, ale trzeba było to wszystko skasować, bo Miedziowi dokonali – wydawało się – niemożliwego! Prawie do samego końca przegrywali, natomiast – jak w reklamie – „prawie” robi wielką różnicę i Zagłębie z Widzewem wygrało!
Choć – naprawdę – nic na to nie wskazywało. Zagłębie było marne, nie stwarzało sobie sytuacji, Widzew długo kontrolował to spotkanie. Strzelił na 1:0 jednego z najprostszych goli w sezonie, bo Krajewski po prostu pobiegł obok Szmyta i podał do Bergiera. Potem łodzianie mieli kolejne okazje, ale albo gospodarzy ratowała poprzeczka (Fornalczyk to okrutny pechowiec), albo kooperacja Buricia ze słupkiem, albo centymetry, jak w przypadku minimalnie niecelnego uderzenia Shehu z dystansu.
Można było myśleć – kurde, igra z ogniem Widzew, nie zadając ostatecznego ciosu, ale pewnie i tak to wygra.
No i guzik, Widzew ani nie wygrał, ani nawet nie zremisował.
Najpierw ze swoich centymetrów po kolejnej wrzutce użytek zrobił Rocha, który trafił głową, następnie w ostatniej akcji meczu piłka spadła pod nogi Diaza, a ten idealnie nakrył strzał i zmieścił go obok bezradnego Kikolskiego. Piłkarz jego klasy pewnie 8 na 10 takich prób kończy strzałem w trybuny, siedemnasty rząd, a tutaj wyszło idealnie, tak, że lepiej się po prostu nie dało.
Zagłębie Lubin – Widzew Łódź 2:1. Koszmarna końcówka gości
I ze względu na to, jak układało się spotkanie, można mówić o szoku. I Widzew był zszokowany, a na takiego Fornalczyka to aż smutno było patrzeć. On był wściekły, ale jednocześnie zrozpaczony, chyba zbierało mu się na łzy z bezsilności. Razem z kolegami zrobił przecież naprawdę dużo, by tę ostatnią ekstraklasową twierdzę zdobyć. Widzew nie grał źle, wręcz przeciwnie. A tymczasem wyjeżdża nawet bez punktu, puentując tę jesień, która daleka była od oczekiwań.
Trzeba też wspomnieć, że gospodarzom bardzo pomógł trener. Po pierwsze nie zdjął Rochy, jak to ma często w zwyczaju, tylko dorzucił mu do pomocy Kosidisa. Po drugie – wpuszczenie Makowskiego za Radwańskiego przy 0:1 wyglądało na nieporozumienie, ale Ojrzyński trafił, pomocnik zagrał bardzo dobrze i zaliczył asystę. No można było to wszystko inaczej rozegrać, ale dziś szkoleniowiec miał po prostu rację.
Jesienią nikt Lubina więc nie zdobył. I biorąc pod uwagę to, jak Miedziowi walczyli dzisiaj mimo własnych słabości – nic dziwnego!
5
Zmiany:
Legenda
Żółta kartka
Czerwona kartka
Dwie żółte / czerwona kartka
Zdobyte gole
Gole samobójcze
Asysty
Asysty drugiego stopnia
Ocena meczowa
Plus meczu
Minus meczu
Zawodnik zmieniony
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Gwiazda Radomiaka nie zagra w Szczecinie. Nietypowy powód
- Legia Warszawa w strefie spadkowej Ekstraklasy
- Bartosz Nowak to ekstraklasowy pan piłkarz. I basta
Artykuł Widzew ma dziś twarz zrozpaczonego Fornalczyka pochodzi z serwisu weszlo.com.