27.11.2025

Sigma. Michał Świerczewski znów upokarza Dariusza Mioduskiego

Saga — w zasadzie to druga saga — z odejściem Marka Papszuna do Legii Warszawa dowodzi kilku rzeczy. W tym tego, że Michał Świerczewski to wśród właścicieli polskich klubów absolutna sigma, gigaczad i tak dalej. Możecie opisać go dowolnym słowem, byle takim, które oddaje, że facet po prostu przed nikim nie klęka, budując potęgę Rakowa na własnych zasadach.

W teorii wiemy to od dawna. Gigantycznym sukcesem jest samo to, że Raków doszedł do takiego miejsca w swojej historii. Wiele klubów startowało z takiego pułapu, mozolnie odbudowując/budując swoją pozycję. W ostatnich latach nie było jednak przypadku takiego, jak Raków. Czyli prywatnego klubu, który miał, pomysł i pieniądze, które doprowadziły go do ligowej czołówki. Nie na chwilę, na sezon, lecz na ładnych parę lat.

Raków Częstochowa Michała Świerczewskiego od momentu powrotu do Ekstraklasy:

  • ma najwięcej punktów w tabeli za ten okres;
  • zdobył pięć trofeów, w tym mistrzostwo Polski;
  • ma w gablocie cztery medale mistrzostw Polski;
  • może się pochwalić trzecim najwyższym budżetem płacowym w lidze;
  • zaliczył najdroższy transfer wychodzący z ligi (ex aequo z kilkoma innymi, ale jednak).

Samo to wystarczy, żeby uznać Michała Świerczewskiego za absolutnego kozaka. Udowodnił przecież hegemonom, że w mniejszym mieście, niezbyt przyjaznym (brak stadionu i kiepska współpraca z miastem) środowisku da się wznieść coś trwałego. Być kamykiem w bucie potentatów. Natomiast historia odejścia Marka Papszuna pokazuje, że chyba i tak właściciela Rakowa nie doceniamy. On naprawdę nie zamierza się nikomu kłaniać i ponownie udowadnia, że nie jest to sztuczna poza.

Bitwa Legii i Rakowa o Marka Papszuna. Michał Świerczewski znów upokarza Dariusza Mioduskiego

Pamiętacie, co działo się cztery lata temu? Tak, wtedy, gdy Dariusz Mioduski po raz pierwszy wymyślił sobie, że Marek Papszun to trener idealny, wymarzony. Zamiast dowieść tego w negocjacjach z Rakowem Częstochowa, postawił na próbę siły. Prężył się w wywiadzie na oficjalnej klubowej stronie, mówiąc wprost o swoich pragnieniach i oczekiwaniach. Jak u Ariany Grande: I see it, I like it, I want it, ale bez najważniejszego: I got it.

Nie bójmy się stwierdzić, że Mioduski został wtedy przez Świerczewskiego zwyczajnie skompromitowany. Gdy właściciel Legii Warszawa bajdurzył na twitterowym pokoju „Legia Talk”, próbując forsować nową strategię otwartości w komunikacji z kibicami, szef Rakowa podśmiewał się z niego, wrzucając zdjęcie z sauny na Instagramie.

Michał Świerczewski do Dariusza Mioduskiego na Instagramie

W dalszych relacjach żartował, że może wpadnie posłuchać rozmowy, ale nie wie, czy mu wypada. Chyba nawet zgłosił się do zabrania głosu, ale nie zdążył zadać pytania szefowi Legii Warszawa.

Minęło sporo czasu i Mioduski — bogatszy o doświadczenie — popełnia ten sam błąd. Zamiast potraktować Michała Świerczewskiego jak równego sobie, znów próbuje korzystać z pozycji siły. Tyle że siły ma jeszcze mniej niż wtedy, gdy próbował skaptować Papszuna za pierwszym razem. Od tamtego momentu to klub z Warszawy idzie w dół, marnieje, podczas gdy Raków osiąga więcej i więcej.

Jasne, wciąż mówimy o kompletnie innym budżecie, zapleczu, środowisku wokół obydwu klubów. Tyle że Świerczewski od dawna udowadnia, że zupełnie go to nie obchodzi. Potrafi wydawać rekordowe w skali Polski pieniądze. Klubowi kierowanemu przez Mioduskiego nie zdarzyło się w ostatnim czasie odrzucać lukratywnych ofert za zawodników po kalkulacji, że za moment mogą przyjść lepsze. Gdy tylko ktoś chciał w miarę sporo zapłacić, Legia obwiązywała gracza kokardką i puszczała w świat.

Raków chwilę temu odrzucił zaloty Slavii Praga, która dawała pięć milionów euro za Jonatana Brauta Brunesa. Jeszcze wcześniej nie skusił się na ofertę z Niemiec za Ante Crnaca i ostatecznie sprzedał go za jedenaście baniek do Norwich. Odejście Vladana Kovacevicia też nastąpiło dokładnie wtedy, gdy klub sobie tego zażyczył. Słowem — mieliśmy masę dowodów na to, że Świerczewski nie pęka i rozgrywa sprzedaże na swoich zasadach. Tak jak robi to teraz z odejściem trenera.

Raków Częstochowa cierpi przez stratę Marka Papszuna, ale w oczach opinii publicznej to on wygrywa

Wiadomo, że Raków też na obecnej sytuacji cierpi. Raz, że upada pomnik Marka Papszuna w Częstochowie, co zawsze boli. Dwa, że psują się osobiste relacje. Trzy, że wszystko przekłada się na wyniki, klimat w zespole. Natomiast Michał Świerczewski wciąż wychodzi na tym lepiej niż Legia Warszawa, która na oczach Polski stała się desperatem, który niby pręży muskuły, ale w rzeczywistości próbuje złapać się czegokolwiek, co tylko przybliży ich do zamknięcia sprawy.

Opinia publiczna nie wyśmiewa Rakowa, który pewnie też można byłoby nazwać upokorzonym. W końcu legenda ich klubu jak gdyby nigdy nic, w trakcie sezonu, pomiędzy meczami, rzuca wszystko i oznajmia, że chce pracować u bezpośredniego konkurenta. Tyle że upokorzenie Legii jest boleśniejsze, bardziej nośne. To Mioduskiemu można zarzucać kolejną niechlujność, wyliczać dni bez zatrudnionego trenera. To w Warszawie został najmniejszy sztab w Ekstraklasie, który sam żali się, że nie ma czasu i rąk do pracy, podczas gry zespół przegrywa kolejne spotkania.

Ciężko sobie wyobrazić Michała Świerczewskiego w takiej roli. Z trudem przychodzi zwizualizowanie sytuacji, w której jest na jego miejscu i doprowadza do takiego pierdolnika w klubie, którym zarządza. Wiadomo już, że pod względem prowadzenia klubu dzielą ich lata świetlne. W Częstochowie są w stanie trzymać się swojej wizji, strategii i w ten sposób osiągnęli sukces. Chwiejna i zmienna taktyka Mioduskiego prowadzi wyłącznie do tego, że pół Warszawy domaga się jego rezygnacji, a on co rok czy dwa wychodzi do mediów i tłumaczy, że w końcu pojął, co jest pięć i za moment Legia będzie wielka — tak jak sobie wymarzył.

Delikatnie mówiąc: nie zanosi się na to. Dla Dariusza Mioduskiego zatrudnienie Marka Papszuna brzmi jak ostatnia deska ratunku, krzyk rozpaczy. Michał Świerczewski rozegrał sprawę tak, że mimo że traci najlepszego trenera w historii klubu, który zapewnił mu historyczne sukcesy oraz obecne miejsce, uchodzi za wygranego, rozsądnego, świetnego.

Legia to klub większy niż Raków, ale Raków to klub silny

W Częstochowie mówią wprost: jeśli Legia chce naszego trenera, niech zapłaci. Stać nas na to, żeby zatrzymać go tak długo, jak będzie trzeba i patrzeć, jak koledzy po fachu krwawią. Ich metoda negocjacji to sygnał: skoro jesteście najlepsi, najbogatsi, to przecież stać was na to, żeby za wyciągnięcie wyśnionego trenera zapłacić. Chyba że to tylko poza, bo tak naprawdę nie jesteście tak wspaniali, na jakich się kreujecie. Świerczewski obnaża w ten sposób faktyczną pozycję Mioduskiego w polskim w futbolu, demaskuje jego realne możliwości.

To właśnie dowód na to, że Raków został zbudowany na solidnych fundamentach, że to klub stabilny i silny. Nie ma wszystkich błyskotek, którymi chwali się Legia, ale czy aby na pewno nie ma dziś lepszej pozycji na rynku od niej? Gdyby mierzyć tylko to, jak wypadają szefowie obydwu klubów, nie byłoby co do tego żadnych wątpliwości. Jeden wymyślił sobie, że siłę zademonstruje, bo może wszystko. Drugi faktycznie to robi.

Wiadomo, że stolica wciąż ma większe możliwości — choćby przyciągania zawodników — ale przecież i na tym polu Raków za sprawą właściciela wielokrotnie rozstawiał innych po kątach, na przykład wyciągając kluczowych piłkarzy ligowych rywali. Może nie z Legii, ale skupowanie najlepszych ze Śląska Wrocław, Radomiaka to przecież coś, co chciał wdrożyć Mioduski, gdy mówił, że talenty przed wyjazdem z kraju powinny najpierw trafić do niego na warsztat.

Michał Świerczewski to, w slangu młodzieży, absolutna sigma. Właściciel, którego niemal każdy może Rakowowi zazdrościć. Dostaliśmy tego kolejny dowód.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. FotoPyK

Artykuł Sigma. Michał Świerczewski znów upokarza Dariusza Mioduskiego pochodzi z serwisu weszlo.com.

Czytaj najświeższe newsy ze świata piłki nożnej na topliga.pl! Topliga to najlepsze źródło wiadomości piłkarskich - liga polska, Ekstraklasa, Puchar Polski, rozgrywki ligowe, Twoje ulubione drużyny i zawodnicy. Śledź najważniejsze wydarzenia, sprawdzaj wyniki, obserwuj transfery piłkarskie, poznaj ciekawostki z polskich boisk, bądź na bieżąco. Topliga to najlepsze wiadomości sportowe przygotowane specjalnie dla Ciebie.

Polityka Prywatności Kontakt

© 2025 topliga.pl