Słyszeliście pewnie o oszustwie metodą „na wnuczka” albo „na pracownika banku”. Środowisko piłkarskie też dorobiło się swojej metody na wyłudzanie pieniędzy – jest nią przekręt „na dyrektora sportowego”. Na skrzynki polskich agentów trafiają fałszywe oferty z Holstein Kiel. Po podjęciu rozmów, następuje próba wyłudzenia kilku tysięcy euro. W ten sposób próbowano oszukać już ponad pięćdziesiąt osób w Polsce i w Europie. Opisujemy szczegóły niepokojącego procederu, licząc na to, że żaden menedżer czy klub nie da się nabrać.
Do jednego z polskich agentów trafia oficjalna propozycja za nastoletniego piłkarza spoza Ekstraklasy. Na pierwszy rzut oka dokument nie budzi żadnych wątpliwości. Jest wysłany na klubowym papierze, zawiera pieczątkę oraz podpis dyrektora sportowego – Olafa Rebbe, znalazło się na nim nawet logo jednego ze sponsorów. W treści maila jest z kolei podany fałszywy numer samego Rebbe, który ma zapraszać do telefonicznego ustalenia szczegółów.
Oszustwo na dyrektora sportowego
W ofercie czytamy:
Możemy zaproponować następujące warunki:
- Kontrakt obowiązujący od 01.01.2026 do 30.06.2027 (z opcją przedłużenia o 1 rok);
- Wynagrodzenie w wysokości 18 000 netto euro miesięcznie;
- Premie za wygrane w lidze ustalane przez klub dla całej drużyny (około 1200 euro netto);
- Samochód od klubu;
- Mieszkanie zapewnione przez klub;
- Pokrycie kosztów biletów lotniczych w klasie ekonomicznej dla rodziny na trasie miejsce zamieszkania – Frankfurt – miejsce zamieszkania.
Oferta jest ważna pod warunkiem pomyślnego przejścia badań medycznych.
Po przeczytaniu takich sum – zwłaszcza w kontekście młodego piłkarza bez wielkiego nazwiska – niektórzy mogą się zapalić. Po wyrażeniu zainteresowania, ludzie podszywający się pod Holstein Kiel zapraszają na testy medyczne, za które jednak… zawodnik musi zapłacić samemu i to jeszcze przed przyjazdem. Nie jest to standard, w większości przypadków to kluby pokrywają od A do Z wszystkie okołotransferowe koszty. Przed zaproszeniem na badania, oszuści wysyłają fakturę na czterocyfrową kwotę w europejskiej walucie i proszą o szybkie dokonanie płatności.
To właśnie moment, w którym zdecydowanej większości agentów zapala się lampka ostrzegawcza. Ale trafią się też tacy, którzy pomyślą sobie – no dobra, pokryję te kilka tysięcy euro, skoro to może ustawić karierę mojego podopiecznego. Jak słyszymy w niemieckich źródłach, po uiszczeniu opłaty kontakt z „klubem” nagle się urywa i wizja wielkiego kontraktu na zapleczu Bundesligi zamienia się na wielkie rozczarowanie.
Potwierdziliśmy nasze doniesienia w Holstein Kiel, choć ten nie chce zajmować w tej sprawie szerszego stanowiska, zostawiając sprawę organom – policji oraz DFB, do których na bieżąco przekazywane są wszystkie informacje o próbach wyłudzeń. Do niemieckiego klubu zgłosiło się już około pięćdziesięciu agentów alarmujących o tym, że ktoś podszywa się pod Olafa Rebbe.
Oszuści grasują też w innych krajach
Funkcjonariusze są na ten moment bezsilni. Co ciekawe, na początku roku do identycznego procederu – też przy wykorzystaniu niemieckich klubów – dochodziło w Szwecji, co opisywał portal fotbollskanalen.de. Jeden z tamtejszych piłkarzy dał się nawet naciąć – mowa o Andersie Trondsenie grającym wtedy dla IFK Goeteborg, który… udał się nawet na opłacone „badania”, po których miałby podpisać kontrakt z Eintrachtem Brunszwik. Na miejscu pocałował klamkę i dowiedział się, że padł ofiarą hochsztaplerów.
Dyrektor sportowy Helsingborgu, Mikael Dahlberg, opowiada o szczegółach rozmów z osobą podającą się za dyrektora sportowego Darmstadt (źródło: fotbollskanalen.de):
– Złożył wysoką ofertę i miał dokumenty z pieczątkami z tego klubu. To było całkiem fajne, ale wciąż mieliśmy złe przeczucia… od razu pojawiły się wysokie kwoty i nie wydawało się to normalne. Sprawdziliśmy prawdziwego dyrektora sportowego klubu, który pochodzi z Anglii, ale osoba, która się z nami skontaktowała, miała inny akcent. Skontaktowaliśmy się z agentem naszego zawodnika, który z kolei rozmawiał z prawdziwym dyrektorem sportowym Darmstadt, a ten powiedział, że zna kogoś podającego się za przedstawiciela jego klubu i że sprawa została zgłoszona na policję.
Mimo tego, proceder kwitnie i nasila się przed zimowym oknem transferowym. Czy złapią się na niego polscy agenci? A może już któryś wpadł w sidła? Niech ten tekst będzie przestrogą. Próbę wyłudzenia najłatwiej zidentyfikować po adresie e-mail. Propozycja wysłana jest bowiem z domeny @holstein-kiel.club, która wygląda pozornie wiarygodnie, ale prawdziwy klubowy adres to @holstein-kiel.de.
WIĘCEJ O TRANSFERACH:
- Raków i transfer trenera. Klauzula? Jest istotny szczegół [NEWS]
- Reguła rozchwytywany. Chcą go w trzech mocnych ligach
- Trener Widzewa chce piłkarza Szachtara. Oto szczegóły
Fot. AI
Artykuł Oszustwo „na dyrektora sportowego” i oferty za polskich piłkarzy pochodzi z serwisu weszlo.com.